Królewska uczta zmysłów: luksusowy hotel w zabytkowym zamku

Królewska uczta zmysłów: luksusowy hotel w zabytkowym zamku

Książęce marzenia – jak zaczęła się moja przygoda z zamkowym hotelem

Po raz kolejny w moim życiu przekonałam się, że poranki mogą być magiczne. Znajdując się zupełnie przypadkiem w pewnej malowniczej wsi, obudziłam się o świcie, siedząc na kamiennej ławce pod starym, suto kwitnącym katalpą. Przed moimi oczami rozpościerał się widok na niesamowity, zabytkowy zamek, który w pierwszych promieniach słońca wyglądał jak coś wyjętego z bajki o Kopciuszku.

Wiedziałam, że to miejsce muszę odwiedzić. Przecież nie ma nic bardziej ekscytującego niż możliwość przeniesienia się w czasie, do świata szlacheckich balów i królewskich uczty. Wiedziałam też, że to doświadczenie nie byłoby pełne bez odwiedzenia restauracja na zamku. No cóż, kto by nie chciał poczuć się na chwilę księżniczką?

Zamkiem po królewsku – wnętrza pełne luksusu i przepychu

Świat, do którego za chwilę miałam wejść, przerósł moje najsmialsze oczekiwania. Sama recepcja była prawdziwym dziełem sztuki. Moje kroki prowadziły przez zabytkowe pokoje pełne antycznych mebli, rzeźb i innych unikalnych ozdób, aż trafiłam do mojego pokoju. Był on wykonany z najwyższą dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół – od jedwabnych pościeli, przez marmurowe blaty, po stare, drewniane belki sufitu. Każdy detal był przemyślany i harmonijnie dobrany do reszty wnętrza.

Ale to, co zapadło mi w pamięć na najdłużej, to niesamowita atmosfera tego miejsca. Tuż obok okien, na ognistej czerwieni wykładzin, stał stary granatowy fotel, wyglądający na to, jakby przeniósł się tu prosto z epoki Wiktoriańskiej. Zaś za nim, przed pełną książek regałową ścianą, niemalże wyczuwało się zapach starej, zniszczonej pergaminu i inkaustu.

Refleksje na łuku mostu zwodzonego – podsumowanie mojego zamkowego doświadczenia

Serdecznie polecam każdemu, kto pragnie poczuć prawdziwy duch dawnych czasów, w pełni oddać się klimatowi znanym nam z bajek i legend. Moja przygoda zamkową zakończyłam w hotelowej restauracji, gdzie na starodawnej, ozdobnej porcelanie podano mi prawdziwy rarytas – dziczyznę w sosie z leśnych grzybów. Nie wiem, czy była to atmosfera, piękno miejsca, czy skupienie kucharzy, ale danie to było jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek miałam okazję zjeść.

Podsumowując, pobyt w hotelu zamkowym to coś więcej niż zwykłe wakacje. To prawdziwa podróż w czasie, pełna niezapomnianych wrażeń i smaków. Czy warto? Moim zdaniem, zdecydowanie tak.